Archiwa tagu: Ang Khang

Doi Ang Khang – Wioska Nor Lae

Mój ostatni wpis o Doi Ang Khang poświęcony jest wiosce Nor Lae, mieszczącej się na granicy z Birmą (Myanmarem). Do wioski prowadzi stroma droga (w górę i w dół…). W wiosce znajduje się mała baza wojskowa z punktem widokowym. Punkt widokowy pozwala zobaczyć piękny górzysty krajobraz, a także birmańskie punkty kontrolne. Tubylcy sprzedają ręcznie robione produkty, czasem dzieci pozują do zdjęć. Wzdłuż granicy biegnie kolejna droga, również dość niebezpieczna – należy uzyskać zgodę na przejazd od żołnierzy.

Wioska jest oddalona zaledwie kilka kilometrów od Królewskiego Projektu Doi Ang Khang. W okolicy Projektu znajduje się także “ukryta” pagoda Ang Khang – nie prowadzą do niej żadne znaki, ale jeśli tylko skręci się z ciekawości w boczną drogę, szybko można ją odnaleźć.

Kończymy więc naszą przygodę w najzimniejszym miejscu Tajlandii, zjeżdżamy tą samą najbardziej niebezpieczną drogą w kraju w kierunku kolejnej pobliskiej góry – Doi Phahompok. Od jakiegoś czasu Doi Ang Khang zaliczane jest jako część parku narodowego Doi Phahompok. Ruszamy więc. aby zobaczyć tą “górę z płaskim szczytem”. O niej opowiem już w następnym wpisie.

Na koniec mała uwaga, taka sama jak poprzednio – zdjęcia pochodzą z wszystkich trzech wypraw. Niektóre z nich były wykonane starym aparatem (nie lustrzanką).

Okolice Doi Ang Khang (A – baza wojskowa i pole namiotowe, B – Królewski Projekt Rolniczy, C – Wioska Nor Lae przy granicy z Birmą)

Doi Ang Khang – Królewski Projekt

Drugi dzień w Doi Ang Khang polecam spędzić na zwiedzaniu Projektu Królewskiego – mianowicie Królewskiej Stacji Rolniczej (ang. Royal Agricultural Station). Jakkolwiek dziwnie by to nie brzmiało po polsku, Królewski Projekt jest naprawdę znakomity! Jako że klimat jest znacznie chłodniejszy niż w pozostałej części kraju (pamiętajmy, że temperatura potrafi tutaj spaść poniżej zera w grudniu i styczniu), w ramach Projektu uprawiane są owoce, których normalnie w Tajlandii nie ma – np. truskawki (najsmaczniejsze w całej Tajlandii!), kiwi, gruszki czy brzoskwinie. Uprawiane są także różnego rodzaju warzywa, zioła, kwiaty, a nawet kawa i herbata. Wstęp kosztuje 50 bahtów od osoby (ok. 1 euro). Na terenie Projektu znajduje się wiele ciekawych i pięknych ogrodów – ogrody z roślinami tropikalnymi (wilgotnymi), ogrody kwiatowe – Ogród 80 (ang. Garden 80), nazwany na cześć 80. urodzin króla Tajlandii, ogród z angielskimi różami, rododendronami (różami alpejskimi), ogród pachnący, ogród z miniaturowymi drzewami bonsai, naturalny ogród skalny… Naprawdę jest co podziwiać. Różnorodność ogrodów gwarantuje wspaniałe widoki o każdej porze roku. Do tego wszystkiego należy dodać rzadkie ptaki (w tym gatunki zagrożone i endemiczne – w sumie ponad 1000 gatunków), które przyciągają ornitologów i fotografów.

Można wynająć pokój na terenie Projektu (ale w sezonie konieczna rezerwacja – często z wielomiesięcznym wyprzedzeniem!), można rzucić okiem na dom przeznaczony dla rodziny królewskiej (raczej skromny i wygląda na nieużywany od lat), wreszcie można spróbować lokalnych specjałów w bardzo przyjemnej i niedrogiej restauracji. Do tego dochodzą szlaki krajobrazowe, wioski plemion górskich oraz możliwość przejażdżki ma mułach (tych zwierząt nie spotyka się zbyt często!). Jeśli po zwiedzaniu zostało trochę czasu, polecam przejechać się do wioski Nor Lae, zlokalizowanej przy granicy z Myanmarem (Birmą) – o niej w kolejnym wpisie.

Na koniec mała uwaga, taka sama jak poprzednio – zdjęcia pochodzą z wszystkich trzech wypraw. Niektóre z nich były wykonane starym aparatem (nie lustrzanką).

Okolice Doi Ang Khang (A – baza wojskowa i pole namiotowe, B – Królewski Projekt Rolniczy, C – Wioska Nor Lae przy granicy z Birmą)

Doi Ang Khang – Widoki

Dzisiaj opiszę moje najbardziej ulubione miejsce w całej Tajlandii (przynajmniej do tej pory) – Doi Ang Khang. Osobiście uwielbiam góry, a Doi Ang Khang to najzimniejsze miejsce w Tajlandii. Nie jest to najwyższy szczyt w kraju (ma 1928 m. n.p.m.), ale to tutaj odnotowano ujemne temperatury (-2, -3 stopnie Celsjusza). Doi Ang Khang znajduje się w prowincji Chiang Mai, ok. 3 godziny drogi zarówno od miasta Chiang Mai, jak i Chiang Rai (więc można rozpocząć podróż w jednym z tych dwóch miast). Można dostać się tam publicznym tansportem (jest to uciążliwie i czasochłonne), ale znacznie lepszą opcją jest własny motocykl lub samochód. Nie jest to bardzo popularne miejsce, zwłaszcza wśród obcokrajowców – wygląda wręcz na to, że tylko lokalni turyści, głównie z okolic (północnej Tajlandii) się tutaj wybierają. Kolejnym bardzo ważnym czynnikiem jest fakt, że na Doi Ang Khang prowadzi najbardziej niebezpieczna droga w całej Tajlandii. Tylko ostatnie 10 km drogi prowadzącej prawie na sam szczyt jest tak niebezpieczne (ze szczególnym uwzględnieniem ostatnich 2 km – droga jest ekstremalnie stroma). Autobusy mają zakaz wjazdu – droga jest tak kręta (serpentyny zakręcające po 180 stopni), że normalny autobus nie ma wystarczającej ilości miejsca na wykonanie manewru skrętu. Nawet zwykłe samochody osobowe dostają zadyszki (często można poczuć zapach przegrzanego oleju silnikowego) – najlepiej użyć czegoś z napędem 4×4. Ja odwiedziłem to miejsce trzykrotnie – dwa razy na swoim wiernym motorze (125cc) i raz samochodem. Pokonanie tej trasy motocyklem jest niezapomniane – i ja taki środek transportu preferuję.

Na miejscu czekają przynajmniej dwa pola kempingowe – z czego jedno na terenie małej bazy wojskowej, które to pole ja osobiście polecam. Przyczyna tego jest prosta: żołnierze mają najlepszy widok w całym Doi Ang Khang (wypożyczenie namiotu od 400 bahtów za namiot dwuosobowy, ok. 9 euro). Wybredni mogą zakwaterować się w kurortach i hotelach w wiosce obok Królewskiej Stacji Rolniczej (po polsku brzmi głupawo, ale co zrobić – Royal Agricultural Station) – ale w sezonie (od grudnia do lutego) może być bardzo ciężko dostać pokój bez uprzedniej rezerwacji.

Pierwszy dzień polecam więc spędzić w okolicy szczytu, zwiedzając przy okazji wioskę. Wioska jest o tyle ciekawa, iż jej mieszkańcy pochodzą z różnych plemion górskich oraz krajów (Chińczycy, Tajowie, Birmańczycy) i przez to oferuje bardzo urozmaiconą kuchnię.

Wieczorem wyszedłem na szczyt Doi Ang Khang, aby zrobić zdjęcie zachodu słońca. Rano ponownie wspiąłem się w to samo miejsce, aby złapać wschód słońca. Następnie ruszyłem na zwiedzanie Królewskiej Stacji Rolniczej. Ale o tym w kolejnym wpisie.

Na koniec mała uwaga – zdjęcia pochodzą z wszystkich trzech wypraw. Niektóre z nich były wykonane starym aparatem (nie lustrzanką), w dodatku kiedyś miałem długie włosy. Cóż, zapraszam więc do oglądania!

Okolice Doi Ang Khang (A – baza wojskowa i pole namiotowe, B – Królewski Projekt Rolniczy, C – Wioska Nor Lae przy granicy z Birmą)